Piękny duży rudy pies, bardzo szybko zgrał się z resztą towarzystwa. Szybki jak błyskawica i szalony jak diabelski młyn. Gdyby mógł podzielić się swoją energią, zasilił by cały Hotel w prąd. Al niestety, nie ma za dobrze. Energia nagromadzona w Maksie musiała być zużywana, więc ciągłe urządzał gonitwy z innymi psami. Czasem jak biegli razem we trójkę lub czwórkę, miało się wrażenie, że jest się w jakiejś stadninie koni. Goście Hotelu musieli zabierać rzeczy na zmianę, bo Max należał również do tych kochliwych i nie ważne było jaka jest pogoda. Na nim plam nikt nie zostawiał. A, że nie należał do najlżejszych, wszyscy mieli nie lada problem, żeby uchronić się przed tymi eksplozjami uczuć.